- Czy możliwe jest żebyś zwątpił w swoje myśli?
- Co przez to rozumiesz?
- To proste. Czy kiedykolwiek poddałeś w wątpliwość, że to, co myślisz w danym momencie naprawdę wypływa od ciebie?
- A niby od kogo? Z tego co pamiętam to jestem jedyną osobą we własnej głowie.
- Skąd możesz mieć pewność? Siła sugestii jest nieobliczalna.
- No, tak. Sugestia jednak, czy to świadoma, czy podświadoma sama w sobie nie jest w stanie zaimplementować nowej myśli. To tylko drogowskaz.
- Co jednak, jeśli sugestia wypływa od ciebie samego?
- Jak to? Wtedy nie jest już ona sugestią.
- Zgadza się.
- Nie rozumiem.
- Spójrz na to w ten sposób. Kiedy ktoś ci coś radzi, czy sugeruje w twojej głowie pojawia się jakaś nowa idea, którą następnie weryfikujesz w odniesieniu do swoich upodobań, temperamentu, kodeksu moralnego i obecnego stanu. Wyobraź sobie teraz, że ta sama nowa idea ponownie wpłynęła ci do głowy. Tym razem, jednak, nie jesteś w stanie wyśledzić jej genezy. Instynktownie zatem przyjmujesz ją za własną. Co jeśli tak nie jest?
- Oczywiście, że mogę nie pamiętać, gdzie coś usłyszałem, czy zobaczyłem nawet do takiego stopnia, że zasłyszany w reklamie slogan uznam za własny pomysł. Tak działa podświadomość, nie ma w tym nic zdumiewającego.
- Nadal nie rozumiesz, chociaż jesteśmy już bliżej. Pozwól, że postaram ci się to w jakiś sposób zobrazować. Wybierz sobie w myślach liczbę od jednego do dziesięciu. Następnie głośno wyartykułuj ją swoim wewnętrznym głosem.
- No, mam.
- Usłyszałeś teraz w głowie brzmienie tej liczby, prawda?
- Oczywiście, tak działają myśli, czyż nie?
- Skupmy się tutaj na słowie: "usłyszałeś", ok? Przysiągłbyś, że usłyszałeś głos wypowiadający to słowo, tak samo jak przez całe swoje życie słyszałeś swoje myśli. Już jako dziecko, jak tylko zacząłeś składać jakieś fakty do kupy przyjąłeś ten głos za własny i była to bezsporna kwestia. Jednak czy jesteś w stanie tak naprawdę określić brzmienie tego głosu? Czy to w ogóle można nazwać dźwiękiem?
- Hmm, teraz jak tak to ująłeś, to nie jestem pewien. Ale, chwila, moment, przecież jestem w stanie przypomnieć sobie wokal z jakiegoś utworu, czy kwestie z filmu. Wtedy wyraźnie słyszę konkretny głos artysty.
- Tak, jednak jest to wyłącznie odtwórcza funkcja twojego umysłu. Kiedy sam starasz się kreować własne myśli, głos nie jest już taki wyraźny, jest jednolity i niezmienny przez lata, zgodzisz się?
- No, tak, to ten sam głos, który słyszę całe życie. Musi być mój.
- Jednak brzmienie twojego głosu zmieniało się na przestrzeni lat, prawda? Idąc tym tropem, twój wewnętrzny głos też powinien.
- Może i faktycznie trochę się zmienia, nie pamiętam dokładnie.
- A może na siłę starasz się mu nadać ten dźwięk, a przecież myśl nie musi być dźwiękiem, to tylko impuls w twoim ciele, nie wiele inny od tego ruszającego twoimi rękoma, czy odpowiedzialnego za oddychanie. Starając się jednak sprowadzić wszystko do rzeczy znanych, sam narzucasz sobie głos, który zdaje się te myśli odczytywać w twojej głowie. Co więcej, mianujesz siebie tym lektorem. Jednak to tylko złudzenie. Myśli nie mają dźwięków.
- Sam już nie wiem, może i masz trochę racji. Ale chyba wszyscy tak robią, prawda? To normalna sprawa. Do czego dążysz?
- Dążę do tego, że wierzysz i ufasz sobie najbardziej ze wszystkich istot na ziemi. Wierzysz we własne słowa, bardziej niż w inne. Tak samo wierzysz w swoje myśli, gdyż słyszysz je w swojej głowie jako jedyny i wiesz, że wypływają od ciebie. Jednak to nie jest twój głos. Skąd zatem pewność, że te myśli są naprawdę twoje?
- Chcesz powiedzieć, że ktoś wsadza mi myśli do głowy? Że każe mi myśleć to, co myślę i robić to, co robię?
- Nie, nie, nic takiego nie powiedziałem. Pytałem tylko, czy możesz mieć pewność, że tak nie jest. Czy teraz, kiedy wiesz, że dźwięk twych myśli jest tylko urojony, byłbyś w stanie odróżnić własną myśl od cudzej?
- Nadal uważam, że tak. Tylko ja myślę w pewien konkretny sposób.
- Ale czy to na pewno jesteś ty?
- Tak, tak! Nie mogę poddać tego w wątpliwość. Kiedy straciłbym pewność własnych myśli, straciłbym siebie. Straciłbym wszystko, łącznie z wolą walki o zmianę. To najgorsze, co mogłoby się stać. Mam pewność kim jestem.
- Za późno. Ta wątpliwość już w tobie narosła. Zaczyna cię powoli zjadać od środka.
- O czym ty mówisz?! Przecież właśnie ci powiedziałem, że tak nie jest!
- Przykro mi, to po prostu właśnie do ciebie dociera.
- Jak to?! Co przez to rozumiesz?!
- Przecież ty z nikim nie rozmawiasz.
W jednym "naprawdę" jest spacja. Mam wrażenie, że czytałeś ostatnio "Grę Endera".
OdpowiedzUsuń