- I co, załatwione?
- Nie, nie ma go w domu.
- Jak to go kurwa nie ma w domu?!
- Wyszedł z psem.
- Żartujesz?!
- Nie.
Życie można łatwo porównać do tarczy zegara. Biedna chudzina zapieprza jak szalona, żeby po jej sześćdziesiątym kursie, jakiś grubas z góry łaskawie kiwnął palcem i zebrał całe laury. Jednak, kiedy trafia się, raz na jakiś czas, wyjątkowo nerwowy klient, to oczywiście wszystkie swe frustracje wyładowuje na tej, Bogu ducha winnej, płotce. Obserwuje taki uważnie, niczym owoc związku fiskusa z Cerberem, każdy jej ruch.
Zazwyczaj jestem pełny współczucia dla uciskanych, wstyd się zatem przyznać, że ostatnio, to właśnie z mojej ręki wyleciał pierwszy kamień w kierunku niefartownej wskazówki sekundowej. Nienawidzę bowiem, kiedy to nic innego mi nie pozostaje, jak czekać. Czas, który bywa i leczniczy i zbawienny, często jednak jest zwyczajnie wrednym, nadętym bucem. Nierzadko sadystą. Cóż, w takim wypadku począć? Ano, nic, trzeba siedzieć dalej, o ile mamy na czym, i starać się jakoś ten czas zabić. Zabić czas, cwaniaczku, łatwo ci mówić. Od dwóch godzin tracę zmysły, bo znalazłem się w tym idiotycznym impasie, a w dodatku za oknem śnieg, więc nawet na fajkę mi się nie chce wyjść. Spokojnie, powoli, zapomnij o tym, powiedz tym męczącym myślom: pa... rcie jednak nie ustępuje. Nerwowe zerknięcie na zegar. Dobra, dobra, idź już lepiej na tego papierosa, nie jest aż tak paskudnie. Kilka zbawiennych oddechów pełnych dymu, pomiędzy falami złośliwie kąsających płatków, i do środka. Powrót do stolika, znowuż czekamy. No, kurwa! Spokojnie, spokojnie, powolutku, wszystko jest w porządku, postaraj się wyciszyć, ciiiiii... śnienie prze dalej niczym grot strzały, mknącej pomiędzy drzewami. Jej lotka jak zaczarowana prowadzi do celu, prosto w twój najczulszy punkt. Ok, poddaję się, wygrałeś.
Nikt nie lubi czekać. Jedni dają to po sobie poznać bardziej, drudzy mniej. Nikt jednak nie czerpie z tego powodu jakichś przyjemności, no chyba, że masochiści. Istotne jest natomiast, żeby dobrze żyć z czasem, bo niestety, nie da się chama obejść. Pomyślcie o nim, jak o tym dziwnym dresie na waszym osiedlu, który z powodów znanych tylko sobie, albo i też nie, darzy was sympatią i zawsze ochoczo wydziera przepite gardło w powitaniu. Gdyż mimo, że każda sekunda rozmowy z nim to męka, a za każdym razem kiedy sięga do kieszeni moglibyście przysiąc, że czujecie już zimno ostrza na grdyce, to paradoksalnie właśnie ta dziwna "znajomość" zapewnia wam bezpieczeństwo.
Czasem trzeba po prostu zacisnąć zęby i czekać. Nie można jednak dopuścić, żeby życie było tylko czekaniem na śmierć. Zatem jeśli jesteś w stanie - wyjdź na przeciw temu, na co czekasz. No chyba, że akurat wyszło na spacer z psem, wtedy wracaj stać pod klatką jak debil.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz