- To może być początkiem, jak i końcem czy środkiem.
- Jak i niczym. Właśnie nie wiem co o tym myśleć. Pierwszy raz zryłem sam siebie.
- Wyobraźnia - na nią nie ma bata.
- Od bata się właśnie zaczyna.
- Zły dobór słów.
- Podświadomość, typie.
Cały czas słyszę jej kaszel w głowie. Po tych kilku charkliwych dźwiękach, stwierdziłem, że to dziewczynka. Ale czy na pewno? Czy w ogóle słyszałem ten głos? A może to sumienie daje mi do zrozumienia, że powinienem przestać palić? To wydarzyło się przed momentem, a czuję jakby minęły wieki. Chociaż zaraz, kiedy to właściwie było? To wspomnienie czy sen? Czy możliwe, że właśnie to wymyśliłem? Nie, no chwila, to było wczoraj, tak? Ale gdzie ja byłem wczoraj? W co byłem ubrany? Jaka była pogoda? Muszę znaleźć swój telefon. Czemu tu nie ma moich rzeczy?! Ale jakich rzeczy? Moment, gdzie ja w ogóle jestem? Idę ulicą. Czemu się zatrzymałem? Jak długo stałem tutaj? Muszę się ukryć przed deszczem, ale przecież nie pada. Co to jest kurwa za ulica? Uspokój się, przecież ty nigdzie nie idziesz, jesteś w domu. Siedzisz na łóżku, wszystko jest w porządku. Ale, to nie jest mój pokój. Nigdy nie widziałem tego obrazu, a materac wydaje się dziwny w dotyku. Jaki kolor mają ściany? Jest tak ciemno czy ja nie widzę barw? Raz... Dwa... Trzy... Cztery... Pięć... Znów słyszę jej kaszel. Czy od tego to się zaczęło? Mogłem jej pomóc. Spokojnie, zamknij oczy. Ale one są zamknięte. Myślisz, że mogły być zamknięte cały czas? Uciekaj przed deszczem. Nie, chwila, nie wstawaj z tego łózka. Pomyśl, gdzie możesz być? Czy to może być sen? Podnieś książkę ze stolika, sprawdź tytuł. "Obserwowany przez kruki". Nigdy o niej nie słyszałem, czy mój mózg mógłby sam to wymyślić? Przeczytaj kilka pierwszych zdań. Czarne wszechwidzące oko, przepaść bez dna. One cię widzą! Jest już za późno. To niemożliwe, czy ja gdzieś to kiedyś przeczytałem? Przerzuć na jakąkolwiek stronę, szybko byle jaką. Czterysta dwadzieścia. Nigdy im nie uciekniesz. Nigdy im nie uciekniesz. Nigdy im nie uciekniesz. Nigdy im nie uciekniesz. Nigdy im nie uciekniesz. Co to kurwa jest?! Czyj to jest dom?! Gdzie ja kurwa jestem?! O czym ty mówisz? Uspokój się, przechodzisz przez ulicę. Poszukaj lepiej jakiegoś daszku albo większego drzewa, zaraz cały zmokniesz. W oddali dudni chód zaworów, przenikliwy pisk otwieranej bramy. Czy ktoś kaszle? Książka spadła z hukiem na parkiet. Czy jestem tutaj sam? Zdawało mi się, że słyszę coś na dole. Ale czy tu w ogóle jest jakiś dół? Sufity są ścięte, wygląda jakbym znajdował się na piętrze. To kroki czy tylko sprzężenia drewna? Ale moment, czemu tu nie ma okien? O, nareszcie jakiś daszek! Kurwa, oczywiście musiałem wdepnąć w najgłębszą kałużę. Tutaj przynajmniej na mnie nie pada, ale i tak czuję się jakbym wyszedł w ubraniach z basenu. Brak barw stał się zrozumiały, przecież tu nie ma żadnego światła. Jak, w takim razie. jestem w stanie widzieć tak dobrze? To niemożliwe, żeby mój wzrok penetrował totalną ciemność. Raz... Dwa... Trzy... Cztery... Pięć... Czy ten materac jest mokry? Czy to moje ręce? Jest noc czy dzień? Chwila, ja w ogóle jestem w Polsce? Ej, ej, już bez przesady. Jak miałbyś się znaleźć za granicą? Poza tym czytałeś przed chwilą książkę po polsku, prawda? Ale czy na pewno? Podnieś ją z ziemi. Co to jest kurwa za język?! Grzmot gnał zaraz za błyskawicą, musiało uderzyć gdzieś blisko, ale się rozpadało. Muszę odkaszlnąć. Czy ktoś pukał? Zwariowałeś, nie wychodź stąd! To wszystko zdaje się być niemożliwe, ty nie możesz tutaj być. Nic tutaj nie wydaje się znajome. To z pewnością nie jest mój obraz. Kogo on w ogóle przedstawia? Nie, to nie mogę być ja. Kap, kap, kap. Czy na pewno nic jej się nie stało? Myślisz, że powinienem był zawrócić? Czuje się jakby ona ciągle kaszlała. Dźwięki zaczynają razić mi oczy. Już tylko, kilka kroków, zaraz będziesz w domu. Jak długo szedłem? Ktoś zauważył, że mnie nie ma? Czy jest ktoś, kogo mogłoby to obejść? Czemu jest tak ciemno, czy jest noc? Nie, niebo jest czarne od kruków.
ile mam czekać... napisz mi coś
OdpowiedzUsuńKap, kap, kap. Spływają słowa, wzbierając w sile i odważając się na wspinaczkę w górę ścianek czary. Zanim jednak przeleje się kropla i spłynie na papier, tafla musi się podnieść. Wtedy tylko, mała dzielna idea, wdrapując się po barkach poległych braci, będzie w stanie dojrzeć palącą jasność słońca. Cierpliwości, zbiera się na deszcz.
OdpowiedzUsuńCiekawe, ale interpunkcja dyskusyjna ;/
OdpowiedzUsuń